Be bo dla dzieci
Niebywale boli mnie fakt, że nader częstym argumentem w dyskusji dotyczącej gier jako formy zainteresowań i spędzania czasu, jest w przypadku moich znajomych sformułowanie „nic z tych rzeczy – przecież gry są dla dzieci”. Można by to poddać standardowej ripoście w stylu „piersi też są dla dzieci, a nie przeszkadza Ci to, by się nimi bawić”. Niemniej, taka wymiana poglądów do niczego nie prowadzi i na ogół staram się w dyspucie przedstawić konkretne argumenty, które pozwolę sobie przytoczyć również poniżej:
- Gry bawią – w większości przypadków w takim właśnie celu zostały stworzone. Co za tym idzie, pozwalają oderwać się od monotonni dnia codziennego, gdy za oknem plucha, a wszyscy znajomi akurat cierpią na deficyt wolnego czasu.
- Gry uczą – przykładowo pozwalają podszkolić znajomość języka obcego, co odnieść można zarówno do zrozumienia tekstu, osłuchania z językiem w formie dialogów, czy nawet prowadzenia konwersacji w przypadku rozgrywki wieloosobowej w międzynarodowym gronie.
- Gry pobudzają – bo nawet banalna partyjka pasjansa, czy pół godzinne posiedzenie z tetrisem, wymagają choćby minimalnej aktywności zwojów mózgowych.
- Gry poruszają – czy kiedykolwiek uroniłeś łzę na na kartę poruszającej książki lub artykułu, śmiałeś się do rozpuku w takcie oglądania ulubionego serialu, śledziłeś z wypiekami na twarzy poczynania bohatera filmu, lub spędziłeś godziny analizując co autor chciał przekazać tworząc poruszający obraz? Wyobraź sobie, że wszystkich z wspomnianych emocji możesz z powodzeniem doświadczyć obcując z grami.
Ostatnia z poruszonych kwestii, dokładnie obrazuje ogólny obraz bieżącej sytuacji. Na dzień dzisiejszy, gry wideo to pełnoprawny gracz w medialnym gronie. Liczona w milionach egzemplarzy sprzedaż na terenie całego globu, budżet produkcji dochodzący do kilkuset milionów dolarów, tysiące (jeśli nie miliony) oddanych fanów i różnorodność dzięki której każdy – niezależnie od wieku, płci, czy preferencji tematycznych jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Przy czym „coś”, to nie wspominany na początku pasjans (choć jak ktoś się uprze to też może być), ale pełnoprawna produkcja wysokiego kalibru, kunsztem wykonania i wzbudzanych emocji nie ustępująca światowym hitom kinematografii. Ba, przebijającą je, z uwagi na możliwość interakcji i samodzielnego kreowania biegu wydarzeń. Ciężko mi przyrównać gry do książek, bo to dwa diametralnie różne światy i podejścia do kwestii uczestnictwa w fabule. Natomiast bez problemu przyrównam gry do kolorowych gazetek jakich pełno w kiosku i repertuaru telewizji (szczególnie polskiej) by wysnuć finalny wniosek. Mianowicie.
Rozumiem, że można mieć obawy – np. czy poradzisz sobie z obsługą sprzętu? Weź jednak pod uwagę, że nie urodziłeś się z umiejętnością czytania, obsługi pralki i prawem jazdy pod pachą. Czy znajdziesz coś interesującego, wciągającego i stosownego dla siebie? Wiadomo, że jasne sprecyzowanie gustu wymaga trochę prób i czasu, ale pamiętaj, że gry to nie tylko produkt finalny, lecz całe środowisko, a przez to sprzedawca w sklepie, który powinien doradzić, jeśli nie wspomnianego wcześniej, to warto zapytać innego gracza w podobnym wieku, informacji można też szukać w internecie – w serwisach branżowych, stronach społecznościowych czy na youtubie – materiałów jest od zatrzęsienia. Możesz się również martwić, czy znajdziesz środki, chęci i czas na granie? W przypadku osób mniej zamożnych doskonałą drogą jest rynek wtórny, gdzie gry można nabyć po bardzo przystępnych cenach. Chęci znajdą się same, jak trafisz na fajną grę, która przykuje Cię do ekranu na pół nocy. Co się zaś czasu tyczy – kwestia indywidualna, sam czasu nie mam, ale ręka czy noga mi nie odpadły jak raz na kwartał kupię jakąś grę i poświecę jej kilka(naście) godzin. Co więcej (i tu wspomniane wcześniej sedno sprawy) jeśli znajdujesz czas na oglądanie Mody na Sukces lub czytanie Faktu to z pewnością wygospodarujesz go trochę na gry. Żałował na pewno nie będziesz.
Co się zaś tyczy tytułowego problemu – czy gry są dla dzieci? Tak, ale pozycje przeznaczone dla starszych graczy są o wiele ciekawsze. Nie oceniaj tematu bez wcześniejszego zgłębienia kwestii, nie oceniaj na podstawie cudzej opinii, nie oceniaj z perspektywy doświadczeń sprzed 10-15-20 lat – z roku na rok gry stają się coraz bardziej interesującym sposobem urozmaicenia czasu. Co nie znaczy, że należy zapominać o zdrowym rozsądku, miła odmiana od czasu do czasu jest jak najbardziej wskazana, w przeciwieństwie do fanatyzmu, w każdym wydaniu.
Tyle na dziś.
Skoro są komentarze, to trzeba je przetestować, a przy okazji dorzucę swoje trzy grosze, bo taki już ze mnie typ.
Gry są obecnie tak potężnym medium (choć określenie „medium” nie za bardzo mi tu pasuje), że chyba nikt już ich nie kwestionuje jako typowej rozrywki. Co najwyżej chyba ludzie, którzy na dobrą sprawę nie interesują się niczym albo po prostu przejawiają totalne ignoranctwo. A do takich zwykle nawet celne argumenty, które wypunktowałeś, nie docierają. Ja swoich znajomych zatem do gier na siłę nie przekonuję. Choć lubię swoją rację wpychać głęboko do gardła, to nic na siłę jednak, gdyż nie każdy jest tego wysiłku warty. Gry z łatwością obronią się same.
Nie spodobało mi się zbytnio porównanie do prasy brukowej i oper mydlanych, jednak bliżej grom do książek poprzez czynnik interakcji, choć oczywiście na zupełnie innych poziomach.
A teraz pytanie. Serwis w założeniach ma być tylko i wyłącznie hobbystycznym przedsięwzięciem, czy autor bierze pod uwagę obranie kierunku komercyjnego?
Po pierwsze i najważniejsze, dziękuję za komentarz, pierwszy w serwisie, na dodatek merytoryczny więc nie tylko (jak widać) „działa”, ale również jest bardzo mile witany.
Po drugie, do tematu podszedłem z typowo męskim założeniem – coś jest czarne lub białe, idziesz w prawo, bądź w lewo, tu akurat grasz bądź tego nie robisz. W ostatnim przypadku (z otrzymanych osobiście relacji) przekłada się to automatycznie na dwa opiniodawcze przypadki: Tak grałem i choćby to były jedynie kulki czy Mafia Wars na FB to przeciw grom nic nie mam, bądź też drugi skrajny światopogląd „Granie jest be”, dokładnie jak w tytule, choć sam nie próbowałem. Oczywiście nie neguję, są osoby z dystansem i sporą dawką tolerancji do ogółu spraw, ale w gronie moich znajomych z szczególnym uwzględnieniem osób w wieku 55+, tudzież kobiet (szczególnie tych bardziej aktywnych) przeważają negatywne opinie przytoczone w powyższym tekście.
Sprawa trzecia, porównania – patrząc z punktu osoby względnie obytej w temacie elektronicznej rozgrywki nie mogę się nie zgodzić z Twoim sprzeciwem, niemniej chcąc spojrzeć na problem z perspektywy statystycznego Kowalskiego i Nowaka, pod uwagę wziąć należy nie tylko branżowe perełki, ale również, a może przede wszystkim ogół zagadnień, z tysiącami niszowych pozycji na zatrważająco niskim poziomie – stąd też porównanie do czasopism, czy seriali niskich lotów, bo -nie ukrywajmy- gry też takie bywają.
Wreszcie, odpowiadając na Twoje finalne pytanie – serwis z założenia tyczy się moich zainteresowań, czasowo nawet im nie mam możliwości poświęcić zadowalającej ilości czasu, nie liczę zatem, nie przewiduję i nie mam aspiracji by strona wyszła poza ramy przedsięwzięcia hobbystycznego.
Tyle z mojej. Pozdrawiam serdecznie.